Wspominamy Roberta, Wodza, Kobosa…

Kto znał „Starego” , „Wodza” – jak mówili o Nim Jego harcerze lub „Kobosa” czy „Robsona” jak do Niego zwracali się starzy kumple, instruktorzy Jego pokolenia, ten wie, że był prawdziwym skautem. Do współczesnego harcerstwa odnosił się – uważał je za zbyt zbiurokratyzowane, odległe formą od prawdziwego skautingu, którego ideom był całkowicie oddany. Jego idolem był bowiem założyciel skautingu Robert Baden-Powell, którego śladami wiecznie podążał.

Jego żywiołem był las. Zabierał swoich harcerzy na obcowanie z naturą w oryginalnym, skautowym wydaniu – uczył młodzież sztuki przetrwania w leśnych ostępach, z nadzieją, że zawsze będą sobie umieli poradzić w trudnych warunkach. Organizował obozy, biwaki, rajdy, złazy, manewry, gry terenowe, biegi patrolowe. Był bardzo wymagający, dbał o dyscyplinę. „Nowym” przychodzącym do drużyny stawiał wysoko poprzeczkę. Nie wszyscy byli w stanie przejść tę próbę, ale Ci którym się udało zostali w drużynie ponad 20 lat. Tak więc dla niektórych był wzorem, szefem, „starym” i kompanem od najmłodszych lat.

Był dobrym kumplem, gotowym dla przyjaźni do wielu wyrzeczeń. Oprócz rywalizacji, którą toczyliśmy będąc drużynowymi, byliśmy przyjaciółmi. Był bardzo pomysłowy i optymistycznie nastawiony do życia. Jego specyficzne poczucie humoru, choć nie zawsze dobrze odbierane przez otoczenie, było dobrze rozumiane przez bliskich i przyjaciół. Był dowcipny i cenił życie z dużą dozą szaleństwa i zabawy. To On wykreował „Śpiega” – moje harcerskie przezwisko uzywane w kręgach harcerskich i nie tylko.

Kiedy zostałam Komendantką Hufca podjęliśmy bliską współpracę. Został moja prawą ręką. Wielokrotnie odbywaliśmy narady w moim mieszkaniu. Podczas swojej służby jako Zastępca Komendanta likwidował naszą bazę harcerskiej Akcji Letniej w Dębówku – ulubione miejsce obozowania żyrardowskich harcerzy, pamiętające jeszcze również jego ojca – Aleksandra, który także był instruktorem ZHP, aktywnym do ostatnich chwil swojego życia, wyjeżdżającym z młodzieżą na obozy harcerskie. Kobos zamykał więc sprawy formalno-prawne związane z zakończeniem funkcjonowania Dębówka jako stałej stanicy obozowania Hufca Żyrardów.

Przestała brzmieć radosna piosenka „Do Dębówka dziś jedziemy, do Dębówka pod namioty…” czy „Zielony Mundur” , przestała brzmieć gitara „Wodza”, energicznie wydawane komendy zostaną już tylko w pamięci…

17 czerwca 2011 roku odszedł na wieczna wartę podharcmistrz ROBERT KOMOŃ, drużynowy 77 Mazowieckiej Drużyny Harcerskiej im. Zawiszy Czarnego przez 27 lat, odznaczony Krzyżem Zasługi dla ZHP i odznaką Przyjaciel Dziecka. Będzie nam Ciebie brakowało Robercie, „Wodzu” , „Kobosie”. Niegdyś Ty pełniłeś warty honorowe, teraz warty będą stały przy Tobie. CZUWAJ DRUHU!

 

 

Hm Beata Marzęda-Przybysz
Komendantka Hufca ZHP Żyrardów
im. Harcerzy Młodego Lasu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *